środa, 26 marca 2014

Czas na konkretny wycisk!

Zaczynając relację z kolejnego dnia przygotowań do biegu, trzeba nadmienić, że najważniejszym punktem było wstanie rano, co zwykle rzadko mi się zdarza. Raczej nie lubię się ruszać zbyt wcześnie z łóżka, jeśli nie muszę zrobić niczego pilnego. A tu proszę, taka zmiana dość korzystna. Pewnie to przez te systematyczne treningi i świadomość, że jeśli nie będę się do nich przykładał to start w Runmageddonie może zakończyć się fiaskiem. Dlatego ćwiczymy, ćwiczymy! Pogoda dziś była wprost idealna na trening, więc zrobiliśmy sobie z Justyną konkretny wycisk.
Rozpoczęliśmy standardowo od biegu do „naszej ulubionej” starej fabryki, w której straszy ;) Na miejscu przeprowadziliśmy rozgrzewkę, którą zaprezentowano nam na opisywanym niedawno evencie Reeboka - trening tabata - 20sek. bieg w miejscu, 10sek. rest, 20 sek. pajacyki, 10 sek. rest x4 :) W sumie 8 serii.
Po tej lekkiej rozgrzeweczce przeszliśmy do zasadniczej części, która już nie była tak miła i przyjemna, bo to przecież ma być ciężki trening. Zrobiliśmy trzy cykle zestawu ćwiczeń, który wyglądał następująco: 


Trening nieźle nas zmęczył. Jeszcze przez kilka godzin czułem, że boli mnie każdy mięsień. Na zakończenie dodam, że Justyna jest strasznym tchórzem. Kilka razy w ciągu treningu chciała uciec, bo wydawało jej się, że ktoś/ coś się czai w pobliżu. Już wspominałem, że sceneria otoczenia fabryki wygląda jak z horroru, więc może jej obawy są uzasadnione. W każdym razie, jeśli przez dłuższy czas nie będę nic pisał, to znaczy, że coś mnie zjadło podczas treningu.     


CDN... chyba ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz