wtorek, 25 marca 2014

Koniec opierdalania ;)

Wreszcie po kilku dniach wracam do Was z relacją z moich przygotowań do Runmageddonu. Miałem małą przerwę, ponieważ mój motywator się zepsuł, a ćwiczenia samemu nie są aż tak ciekawe, żeby je opisywać, bo w końcu bez motywatora to nie to samo. A tak na poważnie, Justyna się rozchorowała i z tego względu troszkę zwolniłem tempo.
W swoim treningu przez te kilka dni skupiłem się na ćwiczeniach na brzuch, pompkach i podciąganiu na drążku. Dziś powróciliśmy do naszego stałego trybu. Zaczęliśmy od biegania, żeby wreszcie się trochę zmęczyć i jakoś nadrobić te dni odpoczynku. Później zaczęliśmy dopracowywać naszą technikę wspinania się po linie. I wreszcie widać efekty tej ciężkiej pracy. Chyba pierwszy raz udało nam się to bez większych przeszkód.

Chcieliśmy wprowadzić nowy element, też z liną, ale niestety nie za bardzo nam się udało. Planowaliśmy przeciągnąć ją nad kanałem z wodą i przechodzić po niej z zaczepionymi rękami i nogami. Okazało się, że lina mimo wszystko jest zbyt elastyczna i za bardzo się obniża. Co prawda próbowałem po niej przejść, ale bałem się, że jak wpadnę do tego kanału, to raczej prędko się z niego nie wydostanę. Jak znam Justynę, zostawiła by mnie na pożarcie wygłodniałym dzikim zwierzętom :D
W związku, że tamten pomysł nie wypalił, robiliśmy pompki nad kanałem, tym razem już bez wody, żeby nie mieć ponadplanowej kąpieli.


 CDN...

2 komentarze:

  1. Fajny pomysł z tymi pompkami. Można się bardzo nisko obniżyć, przez co mięśnie są maksymalnie rozciągnięte.
    A co do Runmageddonu, to właśnie ruszają pracę nad nowymi edycjami. W tym roku w Warszawie będą jeszcze dwie edycje.

    OdpowiedzUsuń